Forum Planety-Divinity Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Divinity Story Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Poll :: Co myślisz o mojej powieści?

Jest super! Oby tak dalej.
45%
 45%  [ 20 ]
Całkiem dobra
18%
 18%  [ 8 ]
Nienajgorsza
18%
 18%  [ 8 ]
Taka sobie
4%
 4%  [ 2 ]
Nienajlepsza
2%
 2%  [ 1 ]
Raczej kiepska
2%
 2%  [ 1 ]
Jest beznadziejna, po co wogóle brałeś się za pisanie?!
9%
 9%  [ 4 ]
Wszystkich Głosów : 44


Autor Wiadomość
Mordrak
Pogromca Demonów


Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 859 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Sośnica

PostWysłany: Sob 17:24, 31 Mar 2007 Powrót do góry

Dzięki.Pacajona fajnie to napisałesz.
Zobacz profil autora
Pacojana
Moderator


Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 1225 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Wawcia

PostWysłany: Sob 20:12, 31 Mar 2007 Powrót do góry

Ja też czekam na wasze opowieści... jedziemy dalej...


Elf szybko przebrał się w przedsionku i otworzyłdrzwi do sali tronowej. Poczuł na ramieniu silną ręke. Chciał instynktownie pozbawic właściciela ręki przynajmniej pewności siebie ale zrezygnował.
-W jakiej sprawie? -zapytał go szorski głos.
-Chciałem... eee.... zarejestrowac naszą gildie magów i przedyskutowac sprawy poboru...-elf odwrócił się i zobaczył strażnika w żelaznym szyszaku.
-Książe ma ważniejsze sprawy. -mruknął i chciał wyprowadzic elfa.
-Przebyłem długą drogę. Zaczekam tutaj. Przecież są pokoje dla gości. -powiedział elf wykonując teatralne ruchy.
-Niech ci będzie. Ostatnie drzwi na prawo. Klucze są w środku ale pamiętaj... mam cię na oku.
Elf wyszczerzył się i poszedł przez salę. Była dosyc imponująca. Na podwyższeniach stały 3 złote trony. Na ścianach wisiały gobeliny i herby. Pochodnie lekko oświetlały całośc nadając nastrój. Elf miał wiele okazji do oglądania luksusów ale nigdy tam nie zostawał. Spojżał za siebie. Strażnik przewiercał go wzrokiem więc Nedrl przestał podziwiac salę i ruszył obojętnie do pokoju.


CDN
Zobacz profil autora
Mordrak
Pogromca Demonów


Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 859 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Sośnica

PostWysłany: Sob 21:24, 31 Mar 2007 Powrót do góry

Ciąg dalszy:


-Ale co to ma wspólnego ze mną ?-spytał Mordrak
-Podczas walki Mefista z Myzraelem, Mefisto miał właśnie ten amulet podczas wybuchu moc obu połączyła się w weszła w ten amulet.
-Ale przecież mam ten amulet i nie mam żadnej nadzwyczajnej mocy
-Musisz go uaktywnić
-Jak?
-Słyszałesz o Górze ślepego mędrca?
-Tak ale to tylko legenda
-Góra ślepego mędrca istnieje i musisz się tam udać w celu aktywowania amuletu
-Ale jak się tam dostane?
-Musisz posiadacz zwój teleportu magów aby tam dotrzeć
-Jak mam go zdobyć przecież magowie mi go nie dadzą
-Ja jestem Magiem
Mag wyjoł z zwinięty papier i dał Mordrakowi
-Więc mam dotrzeć do Góry ślepego mędrca i koniec
-Nie musisz mieć jakiś przedmiot który należał do Myzraela i Mefista
-To niemożliwe przecież oni żyli kilka tysięcy lat temu
-Wiem kto ma miecz Myzraela ale ty będziesz musiał go zdobyć.
-Gdzie on jest?
-Przed spotkaniem z nim będziesz musiał jeszcze poćwiczyć posługiwanie się mieczem
-Bez treningu moge go pokonać
-Jego niepokonasz bez treningu
-Kogo?Nie baw się ze mnom tylko mi powiedz kim on jest
-obecny właściciel miecza Myzraela jest Aniołem nazywa się Pikano.Pikano myszli że jest wcieleniem Myzraela i ciągle chwali się tym mieczem.
-Niepokonam Anioła, to ty jesteś Magiem i powinieneś sam to zdobyć, nie musze aktywować tego amuletu, po co mi to jest.
Mordrak wybieg z tawerny w pośpiechu.
-Jeszcze niewiesz co się stanie gdy nie aktywujesz amulet-powiedział do siebie Mag


Ciąg dalszy nastąpi.


Ostatnio zmieniony przez Mordrak dnia Nie 11:22, 01 Kwi 2007, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Pacojana
Moderator


Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 1225 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Wawcia

PostWysłany: Sob 21:33, 31 Mar 2007 Powrót do góry

Oj Mordrak... przeczytaj jeszcze 2 razy a najlepiej wklej w worda...

Pokój nie uderzał przepychem, nie był też jednak skromny. Światło świec zalewało pokój ciepłą aurą. Pod ścianą stało wygodne łóżko ,a na środku pomieszcznia, stół. W rogu stąła duża szafa z ozdobnymi drzwiami a przy drugiej ścianie fotel i półka z zakurzonymi tomami. Nedril miał wejśc do pokoju kiedy usłyszał głos.
-Ej ty! Wynocha!
Elf obrócił sie ale nikogo nie zobaczył. Zrobił krok w kierunku sali tronowej... kiedy podszeł do drzwi zobaczł grubego szlachcica groączkowo rozmawiającego z książęcym sekretarzem.
-Naprawde nie wiem jak do tego doszło panie. -powiedział zestresowanym głosem szlachcic.
-Spokojnie. -powiedział sekretarz. -Przynajmniej nasz wróg się ujawnił. Jak sądze będzie chciał tu przybyc i znaleźc nas. Każe aby straż lepiej przyglądała się wchodzącym... co to było?
Nedril usłyszął trzaśnięcie drzwi od jego pokoju. Zwykły przeciąg ale ujawnił jego obecnośc. Klucze były w środku... szybko wyciągnął wytrychy z więzienia i otorzył drzwi pokoju kiedy usłyszał inne skrzypiące z końca korytarza. Szybko obrócił się i udał zaspanego.
-Kim jeteś i co tu robisz? -ryknąłsekretarz.
-Jestem przedstawicielem gildii magów z Verdis. Czekam na audiencje u księcia. Nie wie pan gdzie tu jest kuchnia?
-Oczywiście że wiem. -powiedział sekretarz znacznie uspokojony. Wydał z siebie gwizd a w drziach pojawił się gruby szlachcic. -Zaprowadź pana do kuchni Igorze.
-Tak jest. -powiedział szlachcic i wyprowadził elfa. Sekretarz długo się im przyglądał po czym odwrócił się i odszedł w zamyśleniu....

-Ten twój szef.. -powiedział Nedril -Wydawał się jakiś zdenerwowany. Czy coś się stało?
-Nie. Ależ nic. MA poprostu trochę za dużo na głowie.
Doszli do kuchni a Nedril napełnił dwa kufle porterem dosypując do jednego serum prawdy.
-Zdrowie. -powiedział z uśmiechem.
-Oh.. nie dizękuje... ja jestem na nocnej służbie...
-Jeden kufel nie zaszkodzi.
Szlachcic wypił do dna i mlasnął ze smakiem.
-Więc na pewno nic się nie stało? -zapytał Neril przekonująco.
-Nie. Niech się pan tym nie przejmuje.
Nedril starał się kilka razy wyciągnąc nformacje ale nic nie zdziałał. Kiedy doszeł do pokoju otworzył woreczek z którego sypał do porteru. Nie było to serum prawdy lecz zioła uspakajające które miał tak na wszelki wypadek. Uderzył się ręką w czoło. Przez całą noc był czujny ale nic już nie usłyszał.
Zobacz profil autora
Mordrak
Pogromca Demonów


Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 859 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Sośnica

PostWysłany: Nie 14:37, 01 Kwi 2007 Powrót do góry

Mordrak w pośpiechu pobiegł w kierunku domu i w myszlach sobie powtarzał
-To szalone, jak mam pokonać anioła?
Ale gdy dobiegł do domu zobaczył że w domu ktoś jest.Mordrak wyjoł swój miecz z pochwy i weszedł do domu gdy weszedł do domu zobaczył że wszystko jest rozwalone:krzesła, stół, szafki całe mieszkanie zostało zniszczone.Mordrak weszedł i niewiedział kto mógł to zrobić ale usłyszał dzwięk krzesła rzuconego w ściane.Mordrak szybko pobiegł na góre i najpierw przestraszył sie bo zobaczył demona.Był wielki, miał czerwoną skure i rogi które płoneły i wielki młot Mordrak w pierwszej chwili niewiedział czy walczyć czy uciekać ale po chwili nie miał wyboru bo demon rzucił się na niego z swoim wielkim młotem, Mordrak zrobił unik ale demon przewidział to i rzucił młotem w strone Mordraka, Mordrak szybko zrobił unik i rzucił się na demona, demon bez swojego młota nie miał szans i jego brzuch zostach przebity przez miecz Mordraka, demon klęknoł i powiedział:
-Nie możesz zmienić swego przeznaczenia.
Demon upadł a wten w światłu słońca pojawiła sie postać laską ale nie było jej widać.Mordrak spojrzał na niego i spytał
-Czy to twoja robota?
Tajemnicza postać nie odpowiedziała na pytanie ale podeszła bliżej do Mordraka i było już widać że był to nekromanta:
-Mój pan chce twojego amuletu więc daj mi go
-Nigdy!
-Więc przygotuj się na śmierć
Nekromanta skierował laske w kierunku Mordraka i chciał coś powiedzieć ale przerwał mu Mag.
-Stój nekromanto najpierw sprubuj się ze mną zmierzyć
-Czyżby to niepokonany Zandalor?
-Tak-A w ten wyszedł z blasku słońca i było już widać jego twarz którą Mordrak rozpoznał i spytał:
-To z tobą rozmawiałem w tawernie
-Tak, odejdz z stąd Nekromantu chybaże chcesz zginąć
-Hahaha mnie tak łatwo nie pokonasz
I wten obaj wymawiali magiczne słowo i zandalor był pierwszy gdy wymówił dziwne niezrozumiałe słowo Nekromanta z nieruchomiał a potem Zandalor rzekł:
-Etna roteder wit!- I w ten ziemia pod nekromantą się otworzyła i spadł do głębi ziemi i po chwili ziemia się zamkneła


ciąg dalszy:

-Jak to zrobiłesz-Spytał Mordrak
-Jako czarodziej musze znać czary
-Ten Nekromanta chciał mojego amuletu
-Jast tak jak się spodziewałem, ten nekromanta należał do Mrocznego Bractwa które chce wskrzesić Mefista
-To dlatego mam połączyć amulet
-Tak, najpierw pójdziemy do stolarza po nowe meble bo musisz gdzieś mieszkać
-Ale ja nie mam pieniędzy
-hmmm czy ten demon miał jakąś broń
-tak miał wielki młot
-gdzie on jest
-Demon rzucił nim w ściane
W tej chwili popatrzyli w ściane w której była duża dziura, Mordrak i Zandalor przeszli przez dziure.Zandalor zauważył młot podeszedł i wzioł go do rąk i powiedział
-Masz ten młot, pózniej pujdziemy do takiego jednego kowala i sprzedasz mu ten młot, na moje oko dostaniesz za niego gdziesz 12tyś sztuk złota
-Niewiedziałem że można sprzedawać broń kowalom
-Tylko u tych bogatszych można sprzedać, teraz choć do stolarza.
Obaj bohaterowie wyszli z domu Mordraka i udali się wprost do stolarza.Budynek gdzie stolarz był średniej wielkości w środku było biurko i dużo kartek na lewo było drzwi które prowadziły do magazynu a poprawej było drzwi które prowadziły do pokoju gdzie stolarz wykonywał projekty.Mordrak dokładnie powiedział mu jakie ma zrobić rzeczy, Stolarz zapisał wszystko i powiedział że będzie gotowe za 3 dni.Mordrak i Zandalor udali się teraz do kowala.Kowal dokładnie spojrzał na młot i zaproponował 11 tyś sztuk złota Mordrak się zgodził.Zanim Mordrak i Zandalor odeszli kowal spytał się skąd ma ten młot:
-Szedliśmy przez góry i zobaczyliśmy ten młot i go wzieliśmy-odpowiedział zandalor
-hmm bo to bardzo dziwne takie młoty pamiętam że urzywały demony
-My tam nigdy nie widzieliśmy demona-Odpowiedzieli razem i poszli w kierunku targu.Gdy już doszli do targu Zandalor powiedział że ma jeszcze pare ważnych spraw do załatwienia i spotkają się za 3 dni kiedy będzie miał już meble
-Skoro masz sprawy do załatwienia to pójde do domu posprzątać.
I rozdzielili sie w dwa rużne kierunki.Kiedy Mordrak już prawie wychodził z targu zauwarzył że niema wogule ludzi i się bardzo zdziwił, gdy nagle zobaczył jeżdzca w czarnej zbroi na czarnym koniu.Mordrak zaczął się rozglądać i zobaczył że ludzie się chowają między budynkami chyba przed tym jeżdzcą ale nagle ktoś go szarpnąj za ręke i powiedział
-Schowaj się jeszli życie ci miłe
-kto to jest i co on tu robi?
-To jest Władca śmierci przychodzi gdy ma kogoś zabić ale od zwykłego morderce różni go to że zabija tych co popełnili bardzo ciężkie grzechy.
-Ja nie będe się tu chował przed jakimś zapuszkowanym rycerzem
Mordrak wyszedł z kryjówki, wyjoł miecz i z całej siły walnoł mu w chełm któr odleciał.Władca śmierci dalej był na koniu obrucił się w kierunku Mordraka.Mordrak wystraszył się jego twarzy była zdarta, prawie jak u szkieleta tylko jeszce miał troche skóry.Władca śmierci rozkazał Mordrakowi by podniósł jego chełm, Mordrak zorientował się że jak nie podniesie jego chełmu to zginie, szybko podniósł jego cheł i spytał:
-Naprawde jesteś Władcą Śmierci
-tak a czy to przeszkadza
-Nie tylko dlaczego zabijasz czy nie lepiej poczekać aż straż go złapie
-Wasza durna straż niepotrafi nawet złodzieja złapać, a wogule jeszli tego nie zrobie to mój pan mnie ukaże
-Archimond?
-Co? ską wiesz o Archimondzie, prości ludzie niewiedzą o nim
-wyczytałem w książkach
-chyba że takim sposobem
-Czy kiedysz byłesz normalnym człowiekiem?
-Nie mam czasu na rozmowe musze wykonać moją prace
Mordrak zauwarzył na jego szyji szlad od pętli i mały rysunek anioła
-To ty byłesz tym chłopcem z niezmywalnym rysunkiem anioła którego powieszyli za urzywanie potajemnie czarnej magi
W tym momencie Władca śmierci obrucił się do niego i spytał?
-Skąd o tym wiesz
-zobaczyłem na twojej szyji ten rysunek, czy naprawde urzywałesz potajemnie czarnej magi?
-Zadajesz bardzo dużo pytań mimo że jestem Władcą śmierci, nigdy nie urzywałem czarnej magi, znalazłem jakieś rośliny które utrwalają rysunki.
-Ja już musze iść.
-To idz przez ciebie straciłem tylko czas
Władca śmierci ruszył lekkim galopem ale wypad mu amulet, Władca śmierci się nie zorientował ale Mordrak to zobaczył
-Spadł ci jakiś Amulet
-Co? gdzie on jest
MOrdrak wzioł amulet i podał rycerzowi śmierci
-nie boisz siię mnie?
-Na pocżątku tak ale teraz troche mniej
-Lep0iej nie rozmawiaj ze mną bo pomyszlą że jesteś wysłannikiem diabła, jako że ty jedyny odważyłesz się ze mną porozmawiać dam ci ten amulet, dzieki niemu jeszli będziesz miał problemy to przybęde ci z pomocą, ale pamiętaj że możesz urzyć tego tylko raz.
-Czemu mnie nie zabiłesz
-Na każdego Władce Śmierci przechodzi z wcielenia człowieka jedna jego cecha, na mnie przeszła dobroć.Wiem że to jest dziwne żeby Władca śmierci był rozmowny ale wraz z tą cechą nie zabijam niewinnych ludzi
-To ja już pujde i dziękuje za amulet.
Władca śmierci pogalopował i zniknoł za mgłą
-To dziwne dobry Władca śmierci.
Zobacz profil autora
Lilou
Pogromca Gargulców


Dołączył: 01 Sie 2006
Posty: 509 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Bydgoszcz-domek

PostWysłany: Wto 12:11, 10 Kwi 2007 Powrót do góry

Wklejam kolejną część powieści w najbliższym czasie postaram się napisać coś jeszcze Very Happy
Mordrak fajnie piszesz ^^

Czarodziej ostrożnie podążył tym tropem. Na pociemniałym horyzoncie dał się dojrzeć niewielki, drewniany budynek który był niegdyś domem Mardaneusa. Zandalor powolnym krokiem mijał jakby opuszczone chaty, wszyscy mieszkańcy Aleroth zniknęli z powierzchni ziemi. To było co najmniej niepokojące. Bohater postawił pierwszy krok na starej, drewnianej podłodze pomieszczenia która niemal natychmiast odpowiedział głośnym skrzypieniem. We wnętrzu panował półmrok a przez otwarte na oścież okna i drzwi wpadał nieprzyjemnie zimny wiatr. Wszystko w pomieszczeniu sprawiało wrażenie nietkniętego niszczącym działaniem czasu. Wówczas jego uwagę zwrócił cicho skomlący ciemny kształt, klęczący w odległym rogu pomieszczenia. Zandalor lekko poruszając kosturem podszedł bliżej jednocześnie cicho wypowiadając zaklęcie świetlistej kuli. Delikatnie migoczący kształt przemierzył ciemne pomieszczenie wydając przy tym dźwięk dzwonków i oświetlając nieznacznie otoczenie. Istota widząc to nagle wstała pozwalając się zobaczyć. Była to jedna z uzdrowicielek, miała ona na imię Rinoa, jedyna wnuczka Mardaneusa, obecnie zaś będąca ostatnią z jego krwi. Ubrana w białą, długą, przewiewną suknię teraz zniszczoną i brudną od krwi. Proste blond włosy również noszące takie ślady, delikatnie oblepiały jej zapłakaną twarz. Na ciele widniało mnóstwo ran większych i mniejszych. W czarodzieja patrzyły błękitne, przygasłe oczy, przysłonięte jakby szarą mgłą.
Zandalor był zdruzgotany, bez większego zastanowienia podszedł do niej chwytając za ramiona i spytał:
~ Co tu się stało?
Po tych słowach ona zerknęła na niego, a w jej oczach nie odnalazł już tego żywego blasku co kiedyś. To z całą pewnością nie były oczy człowieka. Wyglądało to tak jakby sączyło się z niech istne piekielne światło.
Członek Rady Siedmiu z nieskrywanym przerażeniem odepchnął śmiejącą się postać od siebie, zapragnął już nigdy nie spoglądać w te oczy pełne martwoty, nienawiści i pustki. Tymczasem istotę najwidoczniej bawiła jego nieciekawa sytuacja która z każdą chwilą stawała się coraz gorsza.
~ Biedny Zandalor. Taki silny a nic nie może mi zrobić dopóki mam na usługach to ciało – rzekła postać śmiejąc się nieprzyjemnie.
Czarodziej wykrzywił twarz w grymasie bólu i wściekłości, dobrze wiedział iż to monstrum ma rację.
~ Co tu się stało ty demoniczny pomiocie?! – wykrzyknął drżącym ze wściekłości głosem co wprawiło demona w jeszcze większe rozbawienie.
~ Powiem Ci, ale tylko dlatego, że takie mam rozkazy – rzekła jednocześnie krążąc zwinnie na palcach po pomieszczeniu.
~ Widzisz Czarodzieju, zgodnie z rozkazami mego potężnego władcy, najechaliśmy na tą nic nie znaczącą wioskę uzdrowicieli, po czym pojmaliśmy wszystkich jej mieszkańców aby na samym końcu naszego niszczycielskiego dzieła, opanować ich ciała zaś dusze skazując na wieczne potępienie.
Zandalor wyraźnie spochmurniał, wiedział że jedynym sposobem na unicestwienie demona w ciele człowieka jest zabicie ciała, lecz na to przecież nie mógł sobie pozwolić.
~ Rozejrzyj się Zandalorze, twój czas się skończył! – wykrzyknął demon wskazując dłonią na otoczenie.
Wówczas właśnie w drzwiach i pootwieranych oknach ukazali się mieszkańcy Aleroth. Wszyscy mieli nienaturalnie powykrzywiane twarze w zastygłych grymasach przerażenia. Bez wątpienia i ich opanowały demony. Kobieta widząc jego przepełnioną rezygnacją twarz wydała z siebie coś przypominającego śmiech po czym machnęła ramionami co spowodowało natychmiastowe zatrzaśnięcie się drzwi i okien. W pomieszczeniu zapanował mrok...
Zobacz profil autora
Mordrak
Pogromca Demonów


Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 859 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Sośnica

PostWysłany: Wto 18:23, 10 Kwi 2007 Powrót do góry

Następnego dnia wcześnie rano usłyszał pukanie do drzwi, Mordrak niewiedząc kto puka ubrał się szybko i otworzył drzwi.Po otworzeniu drzwi zobaczył wielki wóz z którego trzech umięśnionych tragarzy przenosiło meble z wozu na ziemie, Mordrak zobaczył że stolarz podchodzi do niego:
-Przepraszamy że tak rano ale pużniej nie mam czasu
-Nic nie szkodzi ale meble miały być za dwa dni-powiedział jeszcze zaspany mordrak
-właścieciele większość zlece przenieszli date na pózniej, to możemy wprowadzić meble?
-tak
Mordrakowi rzeczywiście były potrzebne meble, w swoim domu miał tylko łóżko i troche szafek.Tragarze wnosili bez przerwy meble a Mordrak mówił im gdzie co postawić, po dłuszym czasie meble zostały wniesione a stolarz wzioł swoją zapłate i odjeczał swoim wozem.Mordrak widząc że nie jest już póżno wyszedł czym prędzej z domu i poszedł na rynek na którym zwykle się coś działo.Mordrak rozejrzał się po targu kupił troche rzeczy i wstąpił do tawerny gdzie spotkał się poraz pierwszy z Zandalorem.Usiadł w rogu sali i zamówił baranie udko. Gdy tak jadł usłyszał o nadchodzącej wizycie posła cesarskiego.Spokój Mordraka w tawernie zakłucili dwaj wojownicy:
-Ty to nasze miejsce
Mordrak nic nie mówił i nie zwracał na nich uwagi
-Głuchy jesteś czy co?
-Niechce wszczynać bójki, popatrzcie przecież są wolne miejsca.
-Jeżeli stąd nie pujdziesz to pożałujesz
-nie sądze
Jeden z wojowników wyjął miecz i chciał dzgnąć Mordraka ale Mordrak obronił sie mieczem i kopnął w nogi go.Drugi wojownik zamachnoł toporem ale Mordrak się schylił i uniknoł ciosu następnie przyłożył swój miecz w strone drugiego wojownika a pierwszemu wojownikowi zabrał miecz i przystawił mu do gardła:
-I co już nie jesteście tacy odważni
-Prosze nie zabijaj nas
Wszyscy goście karczmy odwrócili wzrok na Mordraka i na dwóch zbirów.Mordrak wiedząć że nie może ich zabić bo pójdzie do więzienia.Mordrak odepchnął obu zbirów
i schował dwie bronie.Zbiry szybko podnieszli się z podłogi i odbiegli czym prędzej.
Wszyscy karczmarze zdziwili się ale potem zajeli się piciem piwa i jedzeniem.Mordrak wyszedł z karczmy ale zastał tych samych dwóch zbirów w towarzystwie szeszciu dość wysokich wojowników.
-Ohoho czyżby to nasz bohater?
-obaj nie umieliście mnie pokonać więc przyszliście z kolegami?
-pożałujesz za to
Wten ośmiu zbirów rzuciło się na Mordraka który bronił się i zadawał ciosy powoli szedł uliczką w tył i poczół na plecach ściane
-Hahahha ślepa uliczka, teraz zginiesz
Mordrak zobaczył duży cień który wyszedł z zakrętu, był to duży człowiek kowal z wielkim młotem który jednym ciosem trzech powalił, pozostała piątka widząc że jednym ciosem powalił trzech uciekli w popłochu.Mordrak ucieszył się bardzo i postanowił się dowiedzieć kim on jest:
-Dziękuje że mnie uratowałesz
-Następnym razem uważąj na siebie
-Będe uważał,jak się nazywasz?
-Jestem Loter i jestem kowalem, a ty?
-Jestem Mordrak
-Mordrak?Czy ty czasem nie jesteś uczniem Zandalora
-Tak a co?
-Nie mówił ci nic o treningu?
-tak mówił coś ale co to ma wspólnego z tobą
-Podczas treningu ja będe cie uczył sztuki walki
Zobacz profil autora
Pacojana
Moderator


Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 1225 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Wawcia

PostWysłany: Wto 22:34, 10 Kwi 2007 Powrót do góry

Mordak świetnie Lil... nie muszę komentowac tylko Mordak popracuj nad ortografią Wink


Nedril czuł się dosyc ciekawie w skórze szlachcica. Cały czas starał się miec Sekretarza na oku jednak nie zauważył nic interesującego. Po paru dniach spędzonych w luksusie do pokoju Nedrila zapukali strażnicy.
-Witam panów. W czym mogę pomóc? -zapytał Nedril.
-Nasz pan nie ma czasu na takie głupoty ale powiedział że zamkowe dzieci mają ocenic twoje umiejętności... przyjdź po śniadaniu do ogrodów... pamitaj że będziesz obserwowany nie tylko przez dzieci... -powiedział strażnik z nutką grozy w głosie. Nedril zamknął drzwi z uśmiechem... Musiał coś wymyślec aby zabawic dzieci. Nagle wpadł na pomysł co je przekona poza małym pokzaem magii. Pobiegł do kuchni.
-Czeg... aa to znowu pan. Jeśli chce pan znwu instrukcje poruszana się po zamku to proszę zapytac strażnika. -powiedział kucharz ze zdenerwowaniem.
-Ależ nie...
-Ha więc przyszedłeś podjadac!
-Nie. Oczywiście że nie. Chciałem pomóc przy wnoszeniu śniadania.
-Doprawdy jest pan dziwny. Od tego jest służba.
-Nalegam. Jak już mówiłem wiele razy w zamku nie ma za dużo do robienia kiedy się czeka. -powiedział Nedril. Kucharz nie odpowiedziął. Był to gruby, wysoki facet, gładko ogolony. Nosił zawsze niebieskie ubranie i biały fartuch. Nedril spojżał na worek cukru. -Mam wspaniały przepis na deser wie pan... chętnie się nim z panem podziele.
-No dobrze... wygrał pan. Mów.
-Nierzemy trochę cukru wsypujemy na patelnie...
Nedril opowiedział kucarzowi cały przepis i razem z nim przygotowali cukierki.
-... a teraz kroimy na małe prostokąciki i układamy na talerzykach.
Kucharz sprawdził jednego.
-Wyśmienite muszę spisac ten przepis.
Kiedy kucharz zapisywał wszystko skrzętnie Nedril zabrał parę cukierków.

Nadszedł czas pokazu. Nedril stanął przed zaciekawionymi dziecmi. W normalnych okolicznościach zadzierałyby nosa i wyzywały go ale wiedząc że mają przed sobą bogatego maga. Nedril ukłonił się.
-Witajcie dzieci. Mam zaszczyt zaprezentowac wam moje umiejętności w dziedzinie magii. Na początek coś prostego. -Powiedziął Nedril i zastanowiłsię chwile patrząc na dzieci. -Hj ty! -powiedział wskazując na najmniejszego z nich który wydawał się lekko przestraszony.
-Kto? Ja?
-Tak ty. Podejdź do mnie.
Chłopiec nerwowo szedł po zielonej trawie. Strażnicy obserwujący to wszystko byli juz gotowi odciąc magowi łeb ale się powstrzymywali. Nedril wykonał prosty gest i chłopiec stał się wielki na 4 metry. Wydawłą się bardzo zaskoczony. Kiedy mag wykonał drugi gest chłopiec wróciłdo normalnego rozmiaru. Rozległy się brawa. Kiedy strażnicy poczuli ulgę nawet oni klaskali.
-Dobrze więc. Teraz coś ciekawszego. Nabora sesha!
Przed dziecmi pojawił się wielki tygrys. Strażnicy znowu byli lekko nerwowi ale kot nie wydawał się byc agresywny. Dzieci odsunęly się nerwowo.
-Nie bójcie sie. To nei jest prawdziwy tygrys... w pewnym sensie. Tak czy inaczej kieruje nim ja i nei macie się czego bac. Dzieci niepewnie podeszły ale po chwili już każdy pogłaskał wilekiego kota.
-A teraz stanę się niewidzialny.
Nedril wykonałmagiczne ruchy i zniknął. Kiedy po chwili sie pojawił przywitały go brawa. Mag zamachnął się i z jego ręki strzeliły niebieskie płomienie na małą odległośc. Mag wciszył je i ukłonił się.
-A teraz coś na osłodę.
Cisnął porciją kolorowych barw śmiegających w stronę dzieci. Zanim ktokolwiek zdążył coś zrobic w ich rączkach pojawiły się cukierki. Mag uśmiechnąl się widząc że się podobąło ale usłyszął znacznie więcej braw. połowa dworu sie zebrała w ogrodzie.

Książe nerwowo odwrócił sie do swoich dowódców.
-Wiem że...
Ale przerwały mu śmiechy. Razem z dowódcami wyszedł na balkon i zobaczył ajk w jego pięnym ogrodzie odprawia się pokaz magii.

Ndril wykonał jeszcze kilka sztuczek a keidy zwuważył księcie ukkłonił się wyjątkowo nisko. Kiedy wrócił do zamku wpadł na sekretarza.
-Imponujący pokaz. nawet jego wysokości sie podobało. -poweidział.
-Och dziękuje.
-Jesteś tak potężny że z łatwością pokonałbyś i demona?
-Nie wiem... demony są różne. Ale czemu pan o nie pyta?
-Zastanawiałem sie gdyż ostatnio ktoś podszył się pod pewnego szlachcica. Jakiś dziwak go zabił po czym okazało się że to był demon. Chciałem miec pewnośc że w nagłym wypadku przedstawiciel gildii nam mógłby pomóc.

Nedril spojżał się na niego podejżliwie.
Zobacz profil autora
Mordrak
Pogromca Demonów


Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 859 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Sośnica

PostWysłany: Śro 15:45, 11 Kwi 2007 Powrót do góry

-To znaczy że ty będziesz mnie uczyć sztuki walki?-PO tym pytaniem Kowal szedł powoli przed siebie a Mordrak przy nim
-Tak, będe cię uczył bardzo silnych ciosów
-Takie jak ten którym powaliłesz trzech jednym ciosem?
-Zależy czym chcesz walczyć
-Najbardziej odpowiada mi miecz
-dobrze, czy jesteś bardzo silny
-Bardzo silny nie jestem ale nie jestem słaby
-Zbliżamy się do mojego domu
-gdzie on jest
Kowal wskazał palcem średni dom przed sobą który miał po lewej kowadło i dwa stoły a dalej duże kamienie i dziwne rzeczy, po lewej było pole oraz sześć manekinów.
-Jesteś też rolnikiem?
-Nie moja żona jest rolnikiem
Gdy doszli do wielkich i małych kamieni Kowal powiedział mu rzeby podniósł od najmniejszego do największego kamienia.Mordrak z łatwością podniósł 5 pierwszych kamieni ale miał drobne trudności z 8 i z 9 ale jakoś je podniósł, potem z ledwo co po czwartej próbie podniesienia dziesiątego kamienia wreszczie go podniósł.
-Dobrze ci poszło oświadczył kowal
-czy to koniec prób?
-Nie, nie możesz codzienie przychodzić tutaj i podnosić te kamienie dzięki temu będziesz silnejszy.Teraz będziesz ze mną walczyć a ja będe się tylko bronił.Kowal objaśnił mu pare ciosów i różne cięcia i pchnięcia mieczem.Gdy walka się rozpoczeła Mordrak walnął z całej siły w młot który ledwo co się poruszył.Mordrak zdziwił się że jest on taki silny.
-Będziesz musiał jeszcze długo potrenować jeszli chcesz być silny ale teraz sprubój mnie letko zranić ale nie zabic.
Mordrak bardzo szybko wykonywał ciosy a kowal się bronił, Mordrak w pewnej chwili przestał i znów zaczoł walczyć ale jego dwa pierwsze ciosy były za szybkie i Mordrak zranił letko kowala w obie ręce.I tak do póżnego wieczoru Mordrak i kowal trenowali.


Ostatnio zmieniony przez Mordrak dnia Czw 6:34, 12 Kwi 2007, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Pacojana
Moderator


Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 1225 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Wawcia

PostWysłany: Śro 21:25, 11 Kwi 2007 Powrót do góry

Mordak! Wklejejaj posty do worda zanim je opublikujesz bo błędy są straszne... Jeśłi tego nie zrobisz zrobie to ja... ale czekam z niecierpliwościa na wasze dalsze cześci.


Doadam coś niedługo... mam nadzieje że się podoba.... powiedzcie tylko szczerze.

Jak powiedział tak i zrobił.

Nedril poczuł że dobrze się bawi w zamku i mógłby tam pozostac. Nigdy nie rozmyślał swojej starości bo nigdy nei maił nadzieji że przeżyje. Teraz jednak gdy o tym pomyślał widział trzy standardowe dla kogoś jego pokroju drogi. Przekazac swoją wiedze w prawdziej gildii, osiedlic się gdzieś na stałe i używac magii tylko do zapalania kominka lub kontynuowac takie życie... słyszał o paru ludziach którzy w podeszłym jak na nich wieku biegali z meiczem przez co byli cały czas sprawni. Elfy starzały się troche inaczej. Kiedyś były nieśmiertelne i gdy ludzie przybyli w okolice uznaqwali je za wysłanników bogów. Bogowie jednak byli młodzi i weseli. Oszczędzali katastrof i innych wypadków krainie więc śmiali się z tego gdyż elfy honorowo wyprowadzały ludzi z błędu. Jednak jeden z nich odebrał im dar nieśmiertelności gdyż czuł się wyjątkowo oburzony. Od pokazu Nedril został uznany za kogoś przysłanego aby zabawiac mieszkańców zamku. Po krótkiej audycji zgodził się zabawic szlachtę podczas najbliższej uczty. Nedril zniszczył dokumenty gdyż nie były mu już potrzebne. Po paru dniach przyszedł jednak do niego list przypominający mu o jego zadaniu. Mag cwiczył spokojnie na lutni.

Przyszedłczas uczty. Zebrałą sietam najznamienitrza szlachta a więc wszyscy podejżani. Nedril abcznei się rozglądał. Na sali były poustawiane porsotkątne stoły. Siedziało przy nich około 50 osób i książe. Stoły były mocne, dębowe, pokryte czerwonymi obrusami. Światła pochodni oświetlały sale. Wystawiono podium po środku stołów na którym grała grupka bardów. Rozglądałsię nerwowo po sali.



Niedługo ciąg dalszy.

p.s. Czy nasze opowieści muszą sie ze sobą pokrywac? bo jak widze to neikoniecznie.
Zobacz profil autora
Mordrak
Pogromca Demonów


Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 859 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Sośnica

PostWysłany: Czw 6:42, 12 Kwi 2007 Powrót do góry

Z tym wordem będzie problem bo gdy go włanczam to pokazuje mi się okno instalacji worda a dalej się nie instaluje tylko wychodzi komunikat i gdy chce wyłąnczyć instalacje to razem z nią wyłancza się word.Narazie nie muszą się pokrywać nasze opowieści.Twoja opowieść podoba mi się chociaż też znalazłm troche błędów.
Zobacz profil autora
Pacojana
Moderator


Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 1225 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Wawcia

PostWysłany: Czw 22:52, 12 Kwi 2007 Powrót do góry

Nedril czuł się niesfojo. Wszyscy na nowo obrzucali go pogardliwym spojżeniem jakby to że siedza było czymś nadzwyczajnym. Elf przywykł jużk kiedyś do tego ale takie wyrazy twarzy nie pomagały w graniu, śpiwaniu i wykonywaniu czarów dla rozrywki. Zawsze częśc duszy krzyczała żeby w takiego cisnąc kule ognia ale była na tyle mała że mogła długo krzyczec. Najpilniej obserwował Sekretarza i pewną kobiete której z=stanowiska nie znał. Sekretarz też nerwowo rozglądął się po sali. Kiedy jego wzrok spotkał się ze wzrokiem Nedrila obaj stali się bardziej nerwowi ale nei pokazywali tego po sobie. Nadeszł kolej pokazu Nedrila. Elf wyszedłz lutnią na podest. Wszyscy umilkli ponieważ od dawna elfy starały się unikac takich wystempów. Jedynie czasem grywali w karczmach dla własnej rozrywki ale ostatnio było ich coraz mniej.
-Witam najznamienitrzą szlachtę naszej krainy oraz jego wysokośc. -powiedział ze zdumiewającą pewnością siebie. -Chcaiłbym zaprezentowac parę swoich umiejętności i lubiane przez was pieśni elfów.
Ostatnimi czsy aby zobaczyc maga w akcj trzeba było byc najwspanialszym wojownikiem który non stop jest na fronice podczas kiedy tutaj dostali pokaz za darmo .Nedril wprawiał w ruch piękne talerze wykonując nimi akrobacje i za każdym razem łapiąc jedzenie. Potem przywołał tygrysa. Wieli pasiasty kot wyskoczył groźnie na kobiete. Ta w pierwszej chwili wydała z siebie pisk ale uspokoiła się momentalnie. Kot przeszedł po stole obwą[cenzored]ąc wszystkich. Kiedy mijałksięcia wykonał popisowy ukłon i zniknął. Mag wykonałjeszcze pare sztuczek a to zapalając czyjąś szatę po czym okazywało się ze to tylko iluzja, Ożywiając pieczoną gś do której chciał dobrac się jakiś łakomczuch i na koniec przywołując potrawy z kuchni na stół. Każdy aplauz cieszył go niemiernie. Kiedyś często tak wystempował... zaraz po tym jak wyrzucono go z uniwersytetu. Miał dylom ukończenai z wyróżnieniem a mimo to zostął wyrzucony bo tak chciał... bo spracjalnie uczył się zakazanych zaklęc.. uzywał ich przy pomocy wrodionej magii jak zaklinacz a z siłą maga. Ale neipotrzeban nam teraz jago historia... Elf grał na lutni i śpiewał spokojną pieśn a wszyscy jedli i słuchali. Tylko kobieta siedziała przy pustym talerzu i pełnym kielichu i patryła się na elfa. Nedril spojżał jej w oczy. Były jak błękitne morze dookoła wysp. Śpiewał dalej ale zanim szarpnął kolejną strunę drzwi od sali pękły z trzaskiem. Strażnicy pobiegli w ich strone. Oddział demonów rozłożył ich po podłodze. Zapadły ciemności w sali. Nedril użył swojego elfiego wzroku aby chronic przede wszystkim księcia. Z podłogi wytrzeliły pnącza trzywmając ludzi. Nedril uskoczył i zawisł na pochodni. Cisnąl parę magicznych kul w demoy ale było ich zbyt wiele. Wystrzelił więc promień który miał osłabic ich zaklęcia.
-Szybko za mną do kuchni -wrzsanłą. Szlachcie nie trzeba było powtarzac zaraz wyszyscy biegli w stronę drzwi w kącie sali. Mag zatrzymywał demony jak tylko mógł ale poczuł że ktoś wciąga go do kuchni...
Zobacz profil autora
Pacojana
Moderator


Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 1225 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Wawcia

PostWysłany: Pią 23:07, 13 Kwi 2007 Powrót do góry

Przepraszam za podwójnego posta ae chce zwrócic uwage że dodałem kolejną częśc.


Nedril stanął twarzą w twarz z sekretarzem.
-Słuchaj no -powiedziałczłowiek zdenerwowanym głosem. -Domyślam się po co tu jesteś i wedz że mamy wspólny cel. Widzisz tą damę w kącie sali? Ten kto jest za to wszystko odpowiedzialny poluje teraz na nią. Dostaliśy lis że jest zagrożeniem i zakałą. Wysłaliśmy szpiegów aby to sprawdzili. Okazuje się że ktokolwiek to jest stara się czynic dobrze dla państwa jednak ma pewne... metody które są nei do przyjęcia. poza tym ma błędne informacje. Faktycznei pewna kobieta jest dla wszystkich neibezpieczna ale zginęła tydzień temu. Jesteś magiem zrób coś!
Nedrila zamurowało. Nagle zawiasy w drzwiach ruszyły.
-Uciekac wszyscy na góre!- Krzyknął elf - zabarykadowac się. Gdyby barykada pękała uciekajcie po linie do ogrodów i szykujcie broń!
Szlachta była tak przerażona że natychmiast wykonali jego polecenia. Kiedy usyszałtrzask klapy drzwi wypadły z zawiasów. Był sam. Nie miał ucieczki. Miotał z początku zaklęciami w demony jednak szybko się zorientował że to mało daje więc przyzwał sowje sługi aby te mu pomogły. Welki tygrys, stalowe szkielety i goblińscy szamani sprawnei zabili dwa demony i zatrzymali reszte jednak po chwili i ich siły opdały. Nedrilowi jednak udało się obronic kuchnie i przejśc do sali. Demonów było pełno. Jedne trzymały drzwi aby nie dostla isię do środka strażnicy a drugie nacierały na maga. Elf wykonał parę akrobacji i przysiadł na szczycie jakiegoś pomnika. miotał w demony burzami ognia i błykawic, kwasem oraz czystą energią jednak bło ich zbyt wiele. Kiedy położył jeszcze kilka z drzwi prowadzących do ogrodu, dotąd blokowanych wyłonił się wysoki demon o niebieskiej skórze. Po jego ostrych zębach ściekała trująca ślina. Miał wieliei mięśnie na całym ciele. Wysokie i proste rogi starczały dumnei na górze głowy. W jego ręku błyszczał tasak. Podszedł do maga. Z jego ust wydobył się odór i głos który wydawął się głosem tysięcy potemponych dusz.
-Pan kazał nam zabijac jak najmniej.- pwoeidział stwór. -Powiedz nam więc elfie gdzie jest kobieta a darujemy wam wszystkim życie.
Nedril srząsnął śline potwora z ubrania w obawie przed kwasem po czym odpowiedział.
-O wielki demonie... pewnie ci się to wszystk oznudziło tak jak mi kiedy te bałwany z akademii tak siepłaszczyły przed jakimiś pomniejszymi stworami. W każdym razie to wszystko to pomyłka. Tak której szukacie jest martwa od tygodnia. Dama która jest w tym zamku gościem jest niewinna i to nie o nią wam chodzi.
-Przynajmniej troche myślący mag. Z drugiej jednak strony nie myśłisz chyba że tak poprostu odejdziemy? Mamy ozkaz i zostanei on wykonany. Jeśłi nam w tym przeszkodzisz będziemy musieli cię zabic.
-Szanuje was i waszą pracę ale mysle że wasz mistrz byłby wściekły gdyby się dowiedział że zabiliście nie tą kobiete.
Demona zawchałsię chwile.
-Dobrze więc. Tyrgus!
Podbiegł do nich mały, zielony demon. Był widocznei przerażony.
-Tak panie?
-Zanieś do naszego pana wiadomośc że podobno poszukiwana jest martwa od tygodnia a w zamku jest inna kobieta.
Zielony demon zniknął. Po chwili wrócił przekazując coś na ucho olbrzymowi.
-Dobrze więc. Miałeś racje. gdyby nie to że stnąłeś przeciwko nam pan by to docenił ale musimy pomścic ich śmierc gdyż mamy zezwolenie na zabicie cie. Olbrzym i pare demonów zniknęlo a reszta natarła na maga. Jeen z nich widac chciał cosmagowi oznajmic.
-Jeśli nam się poddasz bez walki oszczędzimy to pomieszczenie i tych strażników przy drzwiach.
-Myśle że jednak nie...
-Głupcze... czy nie widzisz że...
Ale nie dokończył gdyz mag kopnął go w pierś i błyskawicznie wbił w nigo wiszący na ścianie miecz. Potwory natarły na neigo a on siekł magią i meiczem. Keidy już opdał z sił zobaczył damona unoszącego miecz do ciosu. Z jego piersi nagle wyrosła strzała. Demon miałzdziwiony wyraz twarzy i padł bez ruchu. Wszyscy odwróócili się ku drzwiom gdzie stał sektretarz z żołnierzami. Napinali łuki i kusze. Bełty i strzały poleciały dziesiątkując wroga. Nedril ostatkami sił chronił siebie i swoją pomoc magią. W końcu żołnierze ruszyli na demony z mieczami. Rzeź była nie do opisania. Ludzie w dzikeij furii siekający mieczami, demony ze swoimi umiejętnościami oddawały im, z tyłu mag słał zaklęcia w plecy damonów i bronił się pred tymi które nie dołączyły do walczących. Sekretarz podbiegłdo neigo z zakrwawionym mieczem i uśiechnął się.
-Już nei te lata ale jak widzisz jeszcze potrafie trzymac miecz. Wszystk w po....
Nedril patrzył na przepołowioną czaszkę sekretzrza. Migiem zamienił głowę demona który go zabił w marmolade. Kiedy bitwa ustała mag padł z wyczerpania. Dzięki niemu zgineło zaledwie 5 ludzi łącznei z sekretarzem.
Zobacz profil autora
Sartorius
Shadow Elf


Dołączył: 16 Maj 2006
Posty: 1635 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Breslav

PostWysłany: Sob 15:24, 14 Kwi 2007 Powrót do góry

Cytat:
niesfojo


Omg...
Zobacz profil autora
Pacojana
Moderator


Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 1225 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Wawcia

PostWysłany: Sob 18:44, 14 Kwi 2007 Powrót do góry

to som błendy celowe ;P Zazwyczaj jeśli wale takei byki robie to z rosmyzłem. Tak jag ten pozd.
Zobacz profil autora
Mordrak
Pogromca Demonów


Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 859 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Sośnica

PostWysłany: Sob 21:43, 14 Kwi 2007 Powrót do góry

Wcześnie rano Mordrak obudził się,zjadł śniadanie,ubrał się i wyszedł na ulice.Ulice były przystrojone chorągiewkami,było pełno ogłoszeń o tym że przyjeżdza poseł cesarski,strażnicy byli w pełnych zbrojach płytowych a ludzie byli przyodziani w odświętne ubrania.Mordrak podszedł do kartki przybitej do ściany gdzie było napisane że poseł cesarski przyjedzie od strony północnej bramy przed południem
.Reszte informacji nie interesowało Mordraka bo chciał tylko przyjść na powitanie posła Cesarskiego.Mordrak poszedł w kierunku północnej bramy przed tym poszedł do tawerny,porozmawaiał z kolegami a potem poszedł prosto do północnej bramy.Wszyscy mieszkańcy dlatego się tak cieszyli z tego spotkania bo:Poseł cesarski który nazywa się Sir Dante jest szczodry i często rozdaje pieniądze, Sir Dante przybył do miasta bo chce finansować budowe dużej świątyni Anioła Myzraela a także wysłuchać problemy mieszkańców i je rozwiązać.
Gdy Mordrak przyszedł do bramy zobaczył bardzo duży tłum ale Mordrak przeszedł na sam początek ale nie było jeszcze posła cesarskiego więc Mordrak usiadł na trawie.Po upływie około pół godziny nadjechały konie z ciężkozbrojną strażą przyboczną,wszyscy ludzie wiwatowali i patrzyli na nadjeżdzającego posła oprócz Mordraka który zauwarzył nadjeżdzającego z drugiej drogi Jeżdzca w czarnej zbroi, w czarnym płaszczu i na czarnym koniu.
Zobacz profil autora
Pacojana
Moderator


Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 1225 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Wawcia

PostWysłany: Pon 22:05, 16 Kwi 2007 Powrót do góry

Kiedy sala została wyczyszczona Nedril zatrzasnął drzwi do swojego pokoju i oparł się o nei z westchnieniem. Nagle poczuł w powietrzu dziwny zapach. Zobaczył otwarte szeroko okno. Podszedł do niego z należytą czujnością. Nagle usłyszał za sobą szelest. SZybkim ruchem wyciągnął z rękawa sztylet i wycelował prosto w gardło szlachcianki. Ta zrobiła dokładnie to samo. Nedril schował sztylet i zrobił krok do tyłu po czym ukłonił się i pwoedział:
-Witam szlachetną panią. Czymże zasłużyłem sobie na wizyte?
-Och niczym... -powiedziała z ironią trzymając sztylet w pogotowiu. -Myślałam że byłbyś zainteresowany zapiskami sekretarza. Wiem po co tu jesteś... nie martw się nikomu nie powiem. Idź i zobacz co udało mu się odkryc. Jeśli wytropisz odpowiedzialnego nagroda cię nie minie. Nedril zabrał księg, wsiadł na konia i odjechał.


Następnego dnia obudził go straszliwy rumor na ulicy. Wygrzebał sie z siana na którym spał w stajni i wyszedł zobaczyc co się stało.
-Ludzie! -krzyczął herold -Okoliczne gospody zostały spalone! Strzeżcie się podpalacza.
Nedril uznał że zrobiły to demony i otworzył księgi. Po godzinie prób nie udało mu się ich odczytac. Nie zanł tego języka. Nagle go olśniło "Podpalacz, gospoda, języki... jest jedna osoba która zna wszystkei języki a z wieści wynika że wrócił do domu" Mag szybko wskoczył na konia i pognał do najbliższej gospody która stął jeszcze w całości.
Zobacz profil autora
Mordrak
Pogromca Demonów


Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 859 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Sośnica

PostWysłany: Wto 20:19, 17 Kwi 2007 Powrót do góry

Mordrak podczas głośnego wiwatowania, ciągle patrzył na tego jeźdźca ale po chwili za góry wyjechało czterech innych jeżdzców.To byli wojownicy cienia podobno ich ciała są z cienia i potrafią stać się niewidzialni.Mordrak czym prędzej podbiegł do Sir Dantego i powiadomił ich o jeźdźcach, Mordrak, Sir Dante i jego straż przyboczna przyglądnęli się jeźdźcom którzy zbliżają się w ich kierunku i było widać że wojownicy cienia chcieli zabić czarnego rycerza na koniu. Mordrak i Sir Dante rozgłosili co może się tu za chwile stać, wszyscy w panice uciekli stąd i zostali tylko Mordrak,Sir Dante i jego straż.Kusznicy i łucznicy Sir Dantego przygotowali się do ataku, kiedy mieli w zasięgu strzału wojowników cienia wystrzelili strzały, strzały już prawie trafiły gdy wojownicy cienia z niebywałą szybkością wyciągnęli złote okrągłe tarczy i obronili się przed strzałami.Kusznicy i łucznicy kilka razy ponowili ten strzał ale się nie udało.Czarny rycerz dogalopował do Mordraka i innych i rzekł:
-Strzałami ich nie pokonacie, przygotujcie się na trudną bitwę
Wszyscy wyjeli bronie i byli w gotowości:
-Kim jesteś zapytał Mordrak
-Jestem Łowcą smoków
-Przecież tutaj nie ma smoków
-Jest jeszcze jeden, Smok śmierci
Mordrak bardzo zdziwił się na to co odpowiedział Łowca smoków ale nic nie dopowiedział bo wojownicy cienia już się zbliżyli.Smoki śmierci wyginęły kilka tysięcy lat temu, ich czarny oddech zamieniał wszystko w śmierć i zniszczenie.Wojownicy cienia z siedli z konia i od razu przystąpili do ataku byli tak szybcy że ledwo Mordrak i reszta się obronili, Mordrak wybiegł z szeregu i wlano mieczem z obrotu ale wojownik się obronił i zranił Mordraka w rękę, Wszyscy wojownicy cienia już zaraz mieli zaatakować ale Łowca smoków i strażnicy Sir Dantego przeszkodzili wojownikom cienia i przystąpili do ataku .Było tylko słychać walenie mieczy o siebie, Mordrak wstał z ziemi i zaszedł wroga od tyłu i chciał przebić go swoimi mieczami ale wróg znowu się obronił [To było nie możliwe Mordrak stracił już wole walki bo przypuszczał że są nieśmiertelni] Mordrak szybko odskoczył a wrób pobiegł za nim, Mordrak bieg w kierunku muru a gdy dotarł do niego to wbiegł do połowy muru i odskoczy i po znalezieniu się na ziemi był koło wojownika cienia tym razem jego atak był szybszy niż wroga i zabił jednego ale reszta sobie nie radziła już czworo strażników Sir Dantego zabito.Mordrak dokładnie wycelował w następnego wojownika cienia który był zajęty walką i rzucił w niego swój miecz który wbił się w plecy wojownika cienia.Wszyscy spojrzeli na ciało wojownika cienia Łowca Smoków skorzystał z tej sytuacji i utnął głowę jeźdźcowi cieni po tym ataku wszyscy rzucili się na ostatniego wojownika cieni który nie miał już szans w pojedynkę i poległ w bitwie.Mordrak i ocalali przyglądali się swojemu dziełu:
-czemu oni cię chcieli zabić?-pytał Mordrak
-Ten Smok którego ja chce zabić posiada bardzo potężny artefakt z którym bez problem zabił bym nawet władców cieni
-Ale czemu wysłali tylko czterech?
-Musieli mnie nie doceniać
Ale w tej chwili z gór wyłoniło się 40 Wojowników cienia i w tej chwili nie byli tacy chętni do walki.



PS; Wreszcie mam Worda
Zobacz profil autora
Pacojana
Moderator


Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 1225 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Wawcia

PostWysłany: Wto 22:26, 17 Kwi 2007 Powrót do góry

Na scenie Gospody Pod Krasnoludzkim Bochnem siedział mężczyzna. Jego uszy były lekko szpiczaste ale nie aż tak jak uszy elfa. Miał błyszczące, białe zęby które pokazywał w półuśmiechu. Długie, czarne włosy leżały na jego ramionach a w uchu błyszczał złoty, okrągły kolczyk. (podręcznikowy przykład barda) Siedział spokojnie grając jakąś elfią pieśń. Wsyzstkie kobiece oczy skeirowane były w jego strone gdyż był bardzo przystojny a pieśń jedynie dodawała mu uroku. Nagle jeden z klijentów karczmy zdenerwował się że jego córki są tak zapatrzone w barda. Podszedł do niego kiwając na grupki ludzi.
-Słuchaj no pan. Masz pan czas na wypicie kufla piwa i zmykaj pan stąd albo zamkniemy twoją śliczną buźkę raz na zawsze.
Bard jakby nic sobie z tego nie zrobił ale wypił spory łyk wina z kielicha i odpowiedział grając na lutni.
-Tak mi przykro szlachetny panie
Ale według twej woli dziś się nie stanie
gdyż
każdą gospodę
zwe swoim domem.
Człowiek zrobiłsię czerwony i kiwnął na paru innych. Wzieli barda za ubranie i wywalili za drzwi. Ten wstał, otrzepał się i powiedziałdo siebie.
-Znowu to samo.
W mgnieniu oka gospoda stanęła w płomieniach. Bard pkrzykląkł z załamaniem lecz z daleka od drzwi i okien którędy uciekali ludzie. Nikt z nich się nie zorientował że ogień bł jedynie iluzją. Bard ten miał stanowczego pecha i mimo iż od jego zaklęc nikt nigdy nie ucierpiał to zawsze trafiały się jakieś wypadki. A to wybuchał prawdziwy pożar... a to wszystko zalane bo gasili i goście połamali sobie nogi... Nagle poczuł klepnięcie w ramie. Podskoczył i obrócił się.
-Nedril! -zawołał z radością i padłw ramiona elfa. -Dobrze cie znów wiedziec stary druchu.
-Witaj przyjacielu... -zaczął mag lecz bard nei dął mu dokończyc rozpoczynając długą opowieśc o swoich przygodach. Prawie wszystkie kończyły się podobnie jak ta tyle że tym razem karczma stała cała.
Zobacz profil autora
Pacojana
Moderator


Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 1225 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Wawcia

PostWysłany: Śro 21:35, 18 Kwi 2007 Powrót do góry

więc jak już wcześniej pisąłem aby przciągnąc uwage...
Ludzie jeśli to czytacie to skomentujcie lekko chociaż.

-...i wtedy zdzielił go krzesłem. Kiedy tamten pozbierał zęby z podłogi szybko go na nia zawróciłem... -mówił bard. Nedrila interesowało co jego przyjaciel robiłprzez ten czas ale miał pilną sprawę.
-Słuchaj... to bardzo interesujące ale jest pewna sprawa niecierpiąca zwłoki.
-Aaaa tak. Mów.
Nedril podał mu księge.
-Potrafisz to przeczytac?
Bard przewracał karty.
-Co ukryte przed prostaczkami i magami przynosi się do barda... przypomina mi to pewną historie...
-Umiesz czy nie? -zapytał elf z lekkim zdenerwowaniem.
-Oczywiście że umiem. Daj mi troche czasu a powiem ci co w tej księdze gra.
Usiedli w stajni. Bard uniósł palec nad którym pokazała się kula światła. Po paru godzinach przeczytał ostatnią strone. Nedril wydawał się w niego wpatrywac cały czas bez ruchu.
-Wyjątkowo nudne zapiski. Pierwsza połowa to jakieś nudziarstwo za to w drugiej są jakieś opisy elfa bądź elfki. Za dużo to raczej nie daje. Z tego co wyczytałem to musi byc jakiś szalony lub szlona patriotka. Najbrawdopodobniej ma jakiś związek ze Służbami Bezpieczeństwa ale nie jest to pewne... -bard długo opisywał owego osobnika lub osobniczke. Jednak po godzinie Nedril stwierdził że więcej informacji mu już nic nie daje. -... Podobno ktoś tak kręci się w okolicach Gildii Wojowników jednak nic więcej nie udało się ustalic...
-Więc jutro tam wyruszam. Tyle wystarczy.
-Ach przygoda.. nie obrazisz się jeśli pojade z tobą?
Mag tylko wzruszył ramionami i poszedł spac.
Zobacz profil autora
Mordrak
Pogromca Demonów


Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 859 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Sośnica

PostWysłany: Sob 11:38, 21 Kwi 2007 Powrót do góry

Miny im szybko zrzedły gdy zobaczyli 40 wojowników cienia, w pierwszej chwili szybko większość strażników wyszli przed miasto ale z wojownikami cienia nie mieli dużych szans dlatego Mordrak wymyślił pomysł
-Nie atakujcie rycerza który zaraz wyjdzie przez portal
-Dobrze ale kto to jest
-zobaczysz
Mordrak wziął amulet w dłonie i po cichu mówił
-Przybądź mi na ratunek bo jest mi potrzebna twoja pomoc
Wtedy otworzył się piekielny portal wyglądał jak wielkie półkoliste drzwi tylko że miał kolor czerwono-czarny a z portalu wygalopował władca śmierci który od razu zauważył zbliżających się wojowników cienia.Popatrzył na strażników i na resztę i rzekł:
-Do walki., niech wasze nędzne dusze się na coś przydadzą
-Kim jesteś żeby nam rozkazywać?
-Władcą śmierci
Gdy to powiedział wszyscy się go zlękli ale zarazem cieszyli że będą mieli tak silnego sprzymierzeńca w tej bitwie.Władca śmierci szeptał coś po cichu i po chwili pojawiło około 100 szkieletów wojowników, wojownicy cieni byli już wystarczająco blisko więc Mordrak i inni ruszyli do ataku.Władca śmierci galopował na swym koniu bez przerwy zabijając bez żadnych przeszkód, najgorzej radzili sobie strażnicy i szkielety bo nie potrafili być tak szybcy, Mordrak radził sobie nie najgorzej ale dużo czasu tracił na pojedynczych wojowników cienia a łowca smoków radził sobie dobrze ale po dłuższej chwili zdecydował się na magie, puszczał w kierunku ogniste kule które dobrze sobie radziły z wrogiem.
Zobacz profil autora
Mordrak
Pogromca Demonów


Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 859 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Sośnica

PostWysłany: Sob 19:15, 28 Kwi 2007 Powrót do góry

Podobnie jak pacajona chce zwrócicz że dodałem kolejną część opowieści.co do komentarza na temat opowieści Pacajony to jest ona ciekawa i fajnie się ją czyta oby tak dalej lub jeszcze lepiej.

Po skończonej wygranej bitwie cała pozostała grupa ruszyła do króla Melanosa żeby mu powiedzieć co tu się stało.Poszli bez Władcy śmierci bo go by nie wpuścili.Gdy dotarli do zamkniętej bramy miasta, sir Dante wydał rozkaz otwarcia bramy.Gdy weszli do miasta ludzie pytali się co tam się stało a jednocześnie cieszyli się z przybycia Sir Dantego, cała grupa udała się wprost do Głównego zamku gdzie zwykle przesiadywał król Melanos weszli to król od razu spytał co się tam stało , Mordrak wszystko mu wytłumaczył a po tym król spytał:
-Kim jesteś i kim jest ten rycerz w czarnej zbroi
-Jestem Mordrak kiedyś pracowałem jako strażnik a to jest Łowca smoków
-Ale dlaczego ci wojownicy cienia zaatakowali miasto
-Widzisz panie bo jako Łowca smoków poluje na smoki i w okolicach tego miasta gdzieś znajduje się Smok Śmierci który posiada potężny artefakt dzięki czemu wojowników cienia pokonałbym z łatwością i nie tylko wojowników cienia.
-Więc to ty jesteś odpowiedzialny za tych wojowników cienia, do lochu z nim
Strażnicy podeszli ale Łowca smoków wyjął jeden z swych amuletów i dwa magiczne pociski trafiły dwóch strażnik którzy zamierzali go zaprowadzić do lochu po czy strażnicy zasnęli.
-Kim jesteś żeby sprzeciwiać się moim rozkazą
-Ja nie jestem zwykłym strażnikiem tylko Łowcą smoków i nie musze słuchać twych rozkazów.
-Jak śmiesz sprzeciwiać się mi po raz drugi, do lochu z nim.
Tym razem 12 strażników chciało unieszkodliwić Łowcę smoków ale on znów wymówił jakiś czar i zniknął
-Gdzie on jest!!!?
-Jestem teraz wszędzie, pojawię się jeszli dasz mi czas na wytłumaczenie
-Dobrze ale szybko
PO pojawieniu się Łowca Smoków przyrzekł że jeżeli wojownicy cienia znów zaatakują to wyniesie się raz na zawsze z tego miasta
-Dobrze i niech się tak stanie a teraz dam wam obu po jedną mała skrzynie złota.Strażnicy przynieszli im dwie małe skrzynki złota a oni zabrali złoto i wyszli z Zamku A Sir Dante został w zamku by omówić swoje sprawy z królem Melanosem.Mordrak i Łowca smoków szli razem z skrzynkami złota.
-Skąd masz te magiczne rzeczy
-Podczas zabijania smoków znalazłem przy każdym dużo takich amuletów i pierścieni dzięki czemu mogę dużo zarobić
-A ta czarna zbroja skąd ją masz
-Mój ostatni zabity smok to Czarny Smok, podobno Czarne smoki mają najtwardszą łuskę i dlatego zleciłem kowalowi żeby zrobił mi taką zbroje.Dużo mnie to kosztowało ale się opłacało.Mordrak i Łowca smoków weszli do tawerny do tawerny żeby coś zjeść i porozmawiać.
Zobacz profil autora
Pacojana
Moderator


Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 1225 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Wawcia

PostWysłany: Nie 20:52, 29 Kwi 2007 Powrót do góry

No Mordak... czekam z niecierpliwością na to co będzie dalej i dzięki że czytasz moją Smile


Z samego rana kupili konia dla barda i ruszyli w drogę. Błoto rozchlapywało się pod kopytami koni. Kiedy wyszło słońce i rzuciło na świat trochę ciepła Nedril położył się wygodnie na konskim grzbiece asekurowany przez czary i słuchał opowieści barda. Niektóre były wyjątkowo interesujące. Jego przyjaciel nie próżnował przez te lata śledząc dzielnych rycerzy, szpiegując w obleganych zamkach itd. Koło południa zatrzymali się w cieniu drzew nad strumieniem. Nedril pozostawał czujny podczas kiedy bard wesoło pluskał się w strumieniu. Sadza z jego włosów została w wodzie i ukazała brązowe włosy. Ruszyli tak jak poprzednio. Droga była spokojna więc nei spieszyło się im zbytnio. Bard miał wiele do powiedzenia i zaśpiewania. W końcu dojechali do Mrocznej Kniei i stanęła przed nimi wspaniała Gildia Wojowników. Zamek na skale lśnił w słońcu. Wjechali po stromych, kamiennych schodach i zatrzymał ich strażnik.
-Kto idze? -zapytał.
-Nedril Lane i bezimienny bard.
-Bezimienny? -zapytał strażnik ze zdziwieniem. Nedril schylił się do niego i szepnął.
-Ma imie lecz nikt go nie zna ze względu na jakieś jego zabobony.
-W porządku. Wjeżdżajcie.
Nedril był znany w gildii. Bywał tam czasem na turniejach gdzie udowadniał że góruje na wszystkimi ludzkmi magami.
Zobacz profil autora
Erenmarbur
Początkujący


Dołączył: 03 Maj 2007
Posty: 1 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/6

PostWysłany: Czw 14:34, 03 Maj 2007 Powrót do góry

hot asians, wet video!
[link widoczny dla zalogowanych]
Zobacz profil autora
Hunter
Początkujący


Dołączył: 03 Maj 2007
Posty: 1 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/6

PostWysłany: Czw 14:40, 03 Maj 2007 Powrót do góry

I have uploaded it for you!
[link widoczny dla zalogowanych]
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)